niedziela, 26 sierpnia 2012

Czy to ma jeszcze sens?


      Ranek nie był zbyt udany. Zdecydowanie nie był udany. Mniej udanego ranka Emily Norton nie pamiętała od lat. Kiedy Lily wreszcie wyciągnęła z niej powód kłótni z Syriuszem, blondynka nie miała ani odrobiny chęci na wysłuchiwanie jej dobrych rad.
       - Po prostu daj mi spokój... - burknęła.
       Evans spojrzała na przyjaciółkę z politowaniem.
       - Ok, ale co będziesz robić, jak dam ci już spokój?
      - Bo ja wiem... - odparła, wzruszając sztywno szczupłymi ramionami - Może utopię się w łazience albo skoczę z Wieży Astronomicznej? Życie roztacza przede mną wiele perspektyw - stwierdziła z ironią.
       Kąciki ust Lily lekko się uniosły.
       - Jasne... A bierzesz pod uwagę perspektywę spokojnej rozmowy z Blackiem?
       - Już z nim rozmawiałam.
    - Właśnie zauważyłam. "Emily, do cholery! Dasz mi dojść do słowa?" - powiedziała, starając się naśladować głos Łapy.
      - Bardzo śmieszne - mruknęła pokrzywdzona.
     - Wiem, że Syriusz zachował się nietaktownie, ale to wcale nie oznacza, że mu na tobie nie zależy. Po prostu źle się wyraził.
     - Nic nie rozumiesz... Nigdy nie powiedział, że mnie kocha! Nigdy! Byłam dla niego tylko zabawką, kimś, z kim może się rozerwać!
      Lily westchnęła cichutko. James wyznawał jej miłość na każdym kroku, więc nie przywiązywała zbytniej wagi do tego typu deklaracji, nawet brzmiących jak najbardziej poważnie. Z drugiej strony, wiedziała jak Emily musiała się czuć i nie mogła zrobić nic, by choć w części ulżyć przyjaciółce.
     - Wszystko się ułoży... Zobaczysz... - powiedziała, nieporadnie klepiąc Norton po łopatce.
     - Już to widzę. - oznajmiła blondynka gorzko, ocierając łzę z policzka. - Tylko, czy to ma jeszcze sens?

*
      Alice Larsson obudziła się w nie najlepszym nastroju. Po wysłuchaniu historii Emily, nie miała specjalnej ochoty na daremne pocieszanie przyjaciółki. Z zepsutym na dobre humorem zeszła do Wielkiej Sali na śniadanie.
    Było jeszcze bardzo wcześnie i tylko kilkunastu uczniów dotrzymywało jej towarzystwa podczas konsumpcji. Alice beznamiętnie zanurzała łyżkę w talerzu z płatkami owsianymi, zastanawiając się, dlaczego zawsze wszystko musi się psuć.
      Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu była dziewczyną Remusa Lupina, znaczyło tyle, co przyznać się do swojej osobistej porażki. Wiedziała, że rozpad ich związku w stu procentach był jej winą i chociaż starała się przekonywać siebie, że jest inaczej, w głębi duszy odczuwała wyrzuty sumienia, narastające z każdą chwilą, w której ów chłopak pojawiał się w zasięgu jej wzroku.
      Dosyć! Znowu o nim myśli. Dlaczego nie może przestać? To już skończona historia, do której nie ma powrotu.
     Larsson gwałtownie wstała od stołu, zostawiając prawie pełny talerz i żwawym krokiem ruszyła do biblioteki. Wiedziała, że tylko nauka jest w stanie odpędzić od niej myśl o Remusie, więc chwytała się jej kurczowo, ilekroć nie mogła poradzić sobie z uczuciami.
      Pani Pince spojrzała na nią oschle i śledziła podejrzliwym wzrokiem, kiedy to Alice zdawała się płynąć wzdłuż zakurzonych regałów.
     Dziewczyna sięgnęła po opasły podręcznik do transmutacji i ruszyła w stronę stolika. W połowie drogi zatrzymała się jednak gwałtownie.
    Tuż przed nią, w cieniu jednego z regałów, siedział młody chłopak. Pomimo tego, że nie była w stanie dostrzec rysów jego twarzy, znajomy, dziki taniec serca upewnił ją w przekonaniu, iż ma przed sobą Remusa Lupina...
      - Remus... - szepnęła do siebie.
    Głowa chłopaka drgnęła lekko, tak jakby rzeczywiście to usłyszał. Alice mimowolnie postąpiła kilka kroków naprzód. Ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy od tak dawna...
     - Cześć - powiedziała drżącym głosem, starając się, by brzmiał możliwie obojętnie.
     - Cześć - odparł on, pochylając się ponownie nad książką.
     - Co czytasz? - zapytała, czując, że wstępuje na bardzo niepewny grunt.
     - "Smoki Azji".
     - Ciekawa?
     - Bardzo.
   - Taaak... - mruknęła Alice, zastanawiając się, co jeszcze mogłaby powiedzieć. - Wiesz już o Emily i Syriuszu?
     - Wiem. Łapa troszkę się zagalopował. A Emily jak się czuje?
     - Okropnie - odparła. - Mogę? - spytała, wskazując na krzesło naprzeciw niego.
     - Proszę.
    Alice usiadła. Przez chwilę bębniła palcami o blat stolika, czekając, aż Lupin powie coś jeszcze, ale on milczał uparcie, tępo wpatrując się w książkę.
    - Posłuchaj, Remus... - zaczęła. - Bardzo mi przykro z powodu tego, co się wtedy stało.
    - Nie szkodzi. - mruknął.
    - Naprawdę mi przykro...
    - W porządku - odparł, odrywając na chwilę wzrok od książki i mierząc ją dziwnym, przeszywającym na wskroś spojrzeniem. - To już minęło.
    - Czy moglibyśmy...?
   - Wątpię - odpowiedział, porzucając chłodny, oficjalny ton. - To nie ma sensu. Zawsze będziesz widziała we mnie tylko potwora.
  - To nieprawda! - zawołała gwałtownie, czując zdradliwe wypieki na twarzy. Pani Pince chrząknęła ostrzegawczo. - Nigdy nie widziałam w tobie potwora... - dodała szeptem, spuszczając wzrok. - Ja... Cały czas miałam wyrzuty sumienia, że to się tak skończyło. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, teoretycznie zdawałam sobie sprawę z tego, kim jesteś i nie miało to dla mnie znaczenia. Gdy zobaczyłam twoją przemianę, zrozumiałam, jak wielkie spotkało cię nieszczęście. Początkowo bałam się tego wszystkiego... Bałam się ciebie...
    Remus przygryzł nerwowo wargę.
   - Wiem, że zachowałam się jak ostatnia idiotka i nie mam prawa prosić cię o wybaczenie, ale...
   - Nie mam do ciebie żalu.
   - Nie?
   - Nie.
   - Więc dlaczego nie możemy...?
  - Po prostu już cię nie kocham - odpowiedział, po czym, zostawiwszy egzemplarz "Smoków Azji" na stoliku, odszedł pospiesznie.
   Po prostu już cię nie kocham... Te słowa bolały bardziej niż zaklęcie Cruciatus.


6 komentarzy:

  1. ♣ Witam serdecznie. Zauważyłam, że interesujesz się pisarstwem historii, dlatego chciałabym Ci zaproponować pewną stronę, której jestem założycielką. Jest to forum o tematyce magicznej. Zapewne jeżeli kiedykolwiek wpadła Ci w ręce książka bądź film „Harry Potter”, to zainteresuje Ciebie również Nasz wspaniały Vaylon. Pomiędzy Vaylonem a Potterem nie ma zbyt wielkiego podobieństwa. W obu znajduje się szkoła Magii, ale to nie jest Nasz główny priorytet. Nie tylko można uczęszczać do szkoły, ale także stworzyć postacie dorosłe, które z zamkiem nie będą miały nic wspólnego i będą żyły własnym życiem.
    ♣ Przede wszystkim stawiamy nacisk na logikę, ponieważ nie chcemy powtórzeń z tamtej witryny, że nagle pojawiają się wampirze matki i osoby wyciągające coś z nie wiadomo skąd. Dlatego jeżeli możesz się podpasować pod nasze reguły, jest to miejsce idealne dla Ciebie.
    ♣ Na tą chwilę najbardziej potrzeba Nam uczniów i profesorów, ponieważ rok szkolny zaczyna się już 1 września. Obecnie można być tylko uczniami pierwszej bądź drugiej klasy. Zależy to od zaliczenia testów na drugi rok. Rok trwa u Nas zaledwie pół roku. Do szkoły chodzi się przez 5 miesięcy a wakacje ma się miesiąc. By dostać zaliczenie wystarczy zdobyć odpowiednią ilość punktów z danego przedmiotu. Punkty zdobywa się za uczestniczenie w zajęciach, za dodatkowe lub obowiązkowe prace, za konsultacje z profesorami i jeszcze inne rzeczy. Tak więc nie ma problemu by zdobyć odpowiednią ilość punktów do zaliczenia. Wystarczy tylko chcieć. Z resztą co ja Ci będę teraz o tym opowiadać jak wszystkie informacje na ten temat znajdują się w dziale regulaminowym jak i Kart Postaci. Po stronie łatwo można się poruszać. Wystarczy tylko przestrzegać regulamin.
    Pozwolisz, że teraz przedstawię Ci pokrótce historię szkoły z roku 2010 (obecnie mamy 2012).
    ♣ Nadszedł rok 2010. Vaylon cieszył się wielką popularnością wśród nowych młodych i zdolnych czarodziei, którzy za wszelką cenę pragnęli wiedzieć więcej i więcej. Jednak nikt nie spodziewał się, że nadchodzą złe czasy, które zrujnują całą szkołę. Obecny wtedy dyrektor Alaster Midges nie był tym za kogo się podawał. Po długim udawaniu dobrego człowieka na jaw wyszły jego pomówienia i złe zamiary wobec szkoły. Chciał zawładnąć nią i rządzić według własnych zasad, złych zasad. Wszyscy się zlękli złego czarnoksiężnika. Był bowiem on jednym z najlepszych nekromantów i czarodziejów tych czasów. Profesorowie bardzo walczyli o to by nikt nie ucierpiał z uczniów, którzy kompletnie nie wiedzieli co się dzieje. Wszyscy próbowali się schronić przed zagładą. Dyrektor bowiem nie był sam. Miał za sobą wielu czarnoksiężników, tak samo złych i podłych jak On. Chcieli razem stworzyć własną utopię, dla tych którzy na to według nich zasługiwali. Poczciwi i dobrzy nie mieliby tutaj żadnego wstępu. Zło dla nich było najcenniejsze. Wiele osób tego nie przeżyło. Zginęli w obronie tego miejsca. Jednak po dość długiej walce Obrońcy Vaylonu zwyciężyli a Midges uciekł schańbiony porażką. Nikt od tej pory go wcale nie widział. Czy to oby na pewno był koniec walki?
    ♣ Teraz po dwóch latach od tego zajścia szkoła znów staje na nogi. Jedną z nielicznych osób, które to przetrwało był profesor Sebastian Adam Nathaniel Thiwel, który teraz stał się dyrektorem, po to by przywrócić temu miejscu swoją dawną chwałę. Wiedział, że przed nim stoi nie lada wyzwanie. Musiał odbudować wszystko od nowa. Jednak nie poddaje sie i wierzy, że to mu się uda. Czy oby na pewno?
    ♣ Już niedługo Alaster Midges znów zaatakuje szkołę. Czai się na razie przygotowując się do ofensywy na Vaylon. Czy zechcesz nam pomóc w Obronie szkoły, czy może jednak staniesz po stronie zła? Czy przyłączysz się do Naszej społeczności, tworząc wspólnie z nami Naszą własną historię?
    Jeżeli historia wzbudziła Twoją ciekawość, to zapraszam na:
    http://vaylon.wxv.pl/
    A może akurat Ci się u nas spodoba. W razie jakichkolwiek problemów pisz do: Sebastian Thiwel. To moje konto. Chętnie wytłumaczę co nieco i wspomogę w tworzeniu postaci. Albo zapraszam na emaila: vaylon.one.pl@gmail.com Zaglądam na niego codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz:) , poważnie. Pozdrawiam , życzę powodzenia i czekam na dalszy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. ;) Może zacznę od początku.
    Na Twojego bloga trafiłam z adresu magiczna-wersja-codziennosci.blogspot.com, gdzie jesteś w linkach. I pierwsze moje wrażenie nie było pozytywne. Zmień szablon, naprawdę. Ten odrzuca. Jeśli sama nie pasjonujesz się grafiką, na pewno znajdziesz coś w jakieś szablonowni.
    Z nudów postanowiłam tu zostać i poczytać, chociaż byłam zniechęcona. I tak czytałam i czytałam, aż przeczytałam.
    Szczerze powiedziawszy miałam ochotę poczytać coś bardziej ambitnego, ale Twoja lekka wersja nie jest zła. Zakładam, że od początku miało to być przyjemne opowiadanie, nie zmuszające szczególnie do myślenia. W tej kategorii jest bardzo dobre. Czyta się szybko, akcja nie przynudza.
    Podoba mi się, że poruszasz temat Petunii, jak i wiele innych. Nie skupiasz się tylko na związku Lily i Jamesa, chociaż, wiadomo, jest to główny wątek.
    Nie lubię Twojej Lily. Irytuje mnie jej wyolbrzymianie, wieczne analizowanie. Za to Jamesa lubię. W każdym opowiadaniu chyba mnie urzeka, bo po prostu jest Potterem.
    Wiele reakcji Twoich bohaterów jest przesadzonych, oczywiście celowo, ale są i te naturalne. Bardzo podobała mi się notka, w której Lily w końcu wyznaje Potterowi co czuje. Kolejny rozdział również był dobry. Wyszło Ci to wszystko bardzo naturalnie i z dawką humoru.
    Wiele razy uśmiechałam się, a nawet wybuchałam głośnym śmiechem, czytając niektóre Twoje spostrzeżenia.
    Choć na początku sceptycznie i tylko z nudów przebrnęłam przez pierwsze rozdziały, potem Twoje opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło.
    teraz zabieram się za kończenie opowieści na onecie.
    Dziękuje za miłe spędzenie czasu przy twoim tekście. Życzę weny i mam nadzieję, że żadne moje słowo Cię nie uraziło.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znowu ja. Na onecie zostało mi już kilka rozdziałów. I muszę przyznać, że wraz z Tobą dojrzało Twoje opowiadanie. Naprawdę duża ewolucja.
      Nie będę się już rozpisywać, ponieważ zżera mnie ciekawość.
      Aaa, dodam jeszcze tylko, że po prostu ubóstwiam ojca Lily, ubóstwiam!

      Usuń
  4. wracaj, twoje opowiadanie jest dobre, chyba twoi bohaterowie dojrzewaja razem z toba, autorko i to jest bardzo piekne

    OdpowiedzUsuń
  5. przeniosłaś się na blogspota, ale nie ma jeszcze wszystkich notek... może jakieś info,kiedy nowość?:)

    OdpowiedzUsuń