piątek, 10 sierpnia 2012

Niedoczekanie twoje!


Przez chwilę wpatrywałam się w Michaela zaskoczona, mrugając tylko oczami. Sens jego pytania doszedł do mnie dopiero po jakimś czasie.
Czy podkochuję się w Jamesie Potterze?   
- Oczywiście, że nie! - odezwał się oburzony głosik w mojej głowie - To przecież Potter! Palant, kretyn, napuszony zarozumialec, et cetera, et cetera...
- A może...? - odparł drugi głosik, spokojniejszy, ale i bardziej natrętny.
Czy to w ogóle możliwe, żebym mogła zakochać się w Potterze? W tym Potterze, którego szczerze nie znoszę od tylu lat? Niby kiedy miałabym się w nim zakochać? Chyba bym to zauważyła, prawda?
Jednocześnie przez moją głowę przemknął szereg wspomnień, jakby specjalnie wybranych na poparcie tej hipotezy. Przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek na początku piątego roku, po którym wszystko między nami się skomplikowało. Przypomniało mi się, jak zaczęłam myśleć o nim życzliwiej, kiedy dowiedziałam się, że ze względu na Remusa został animagiem. Przypomniało mi się, że denerwował mnie fakt, że umawiał się z innymi dziewczynami, mało tego - jednej z nich zrobiłam na złość, wręczając jej powiększoną mysz na transmutacji. Przypomniał mi się nasz pocałunek na polanie w Zakazanym Lesie i to błogie poczucie bezpieczeństwa w jego ramionach.
Czy to wszystko znaczyło, że zakochałam się w Jamesie? Przecież on zupełnie nie zmienił się przez te wszystkie lata. Dalej targał sobie włosy, znęcał się nad słabszymi i popisywał na każdym kroku. Więc może to ja się tak bardzo zmieniłam? Ale... Czy to w ogóle jest możliwe?
- Michael... To nie tak... - odparłam niepewnie - Przyznaję, kiedyś bardzo Pottera nie lubiłam, a teraz zaczynam w nim zauważać jakieś... hmm... zalety... Ale na pewno, na pewno, na pewno się w nim nie podkochuję! - dodałam, nieco głośniej, niż miałam w planach.
- Ooo... Widzę, że to poważna sprawa - odparł Michael spokojnie - Cóż, chyba musisz jeszcze trochę dorosnąć, żeby zrozumieć swoje uczucia, Lily... - dodał, pochylając się nade mną i całując mnie w czoło.
W tym właśnie momencie na horyzoncie pojawił się James. Stanął jak wryty na widok pochylonego nade mną chłopaka, ale Michael wcale nie sprawiał wrażenia speszonego jego widokiem. Wyprostował się, uśmiechnął do mnie, po czym pewnym, sprężystym krokiem ruszył w stronę Pottera. Zamiast go jednak od razu minąć, szepnął mu najpierw coś na ucho.
- Co on ci powiedział? - zapytałam, kiedy Michael zniknął za zakrętem korytarza, chociaż czułam, że nie do końca chcę znać odpowiedź.
James jednak milczał. Zamiast tego podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił. Trwało to jednak tylko kilka sekund, bo po chwili ciszę rozdarł pisk jakiejś dziewczyny, a ja przestraszona odskoczyłam od Pottera, odnajdując wzrokiem krzyczącą pannę.
Gryfonka, która nam przerwała, była niezbyt wysoka, miała ciemne, kędzierzawe włosy i szare oczy. Nie była podobna do Candace Larocca, ale pomyślałam sobie, że to właśnie z nią zobaczyłam Pottera godzinę wcześniej na błoniach. Sądząc z jej reakcji, musiała to być jego nowa dziewczyna.
- Co ty wyprawiasz, kotku? - wycedziła nieznajoma - JA TU TYLKO NA CHWILĘ WYCHODZĘ DO ŁAZIENKI, A TY JUŻ ZACZYNASZ PRZYSTAWIAĆ SIĘ DO INNYCH DZIEWCZYN? ANI NA CHWILĘ NIE MOŻNA SPUŚCIĆ CIĘ Z OKA!
Na szczęście, Gryfonka skupiła się wyłącznie na Potterze, więc udało mi się dyskretnie ulotnić. Wędrując korytarzami zastanawiałam się jednak, co takiego James usłyszał, że mnie przytulił. Na samą myśl o tym, że Michael zwierzył mu się ze swoich podejrzeń poczułam, jak coś skręca mnie w żołądku.
Nie dane mi było jednak długo się nad tym zastanawiać, bo w pewnym momencie niemal wpadłam na Courtney. Dziewczyna zmierzyła mnie niechętnym spojrzeniem i pewnie minęłaby mnie bez słowa, gdybym jej nie zaczepiła.
- Wyjaśnisz mi wreszcie, co takiego zrobiłam, że mnie unikasz? - zapytałam, wyraźnie zniecierpliwiona - Nie sądzisz, że jeśli zrobiłam coś nie tak, najlepiej będzie, jeśli mi o tym powiesz?
Courtney sprawiała wrażenie, jakby zastanawiała się nad tym, co usłyszała. Wreszcie westchnęła i odparła, rzucając mi złowrogie spojrzenie:
- Chodzi mi o Michaela. To dobry chłopak i nie podoba mi się, że go wykorzystujesz. Poza tym James jest moim przyjacielem i nie chcę, by cierpiał z twojego powodu - wydusiła z siebie. Sprawiała wrażenie, jakby wyraźnie jej ulżyło.
- Po pierwsze: nie wykorzystuję Michaela - odparłam - Nigdy nie wyznałam mu miłości i zawsze starałam się być względem niego szczera. Wiem, że to dobry chłopak i zasługuje na kogoś, kto będzie go kochał, dlatego dziś ze sobą zerwaliśmy.
- Tak? - zapytała Courtney, trochę zbyt skwapliwie. Przytaknęłam, po czym mówiłam dalej:
- Po drugie: nie wydaje mi się, żeby Potter cierpiał z mojego powodu. Mam prawo ułożyć sobie życie z kim chcę i jeśli sama nie wtrącam się do jego relacji z tymi wszystkimi panienkami, to i on nie ma prawa mieszać się w moje sprawy.
- Naprawdę zerwałaś z Michaelem? - powtórzyła swoje pytanie Courtney, zupełnie ignorując to, co powiedziałam przed chwilą na temat Jamesa.
Przypatrzyłam się jej uważnie i dopiero teraz dostrzegłam, że jest zarumieniona, a jej oczy dziwnie błyszczą.
- Więc to o to chodziło? - zapytałam łagodnie - Byłaś zazdrosna o Michaela?
Rumieńce na twarzy Courtney zrobiły się jeszcze ciemniejsze.
- Teraz rozumiem... - kontynuowałam - Wydawało ci się, że kocham Jamesa, a Michaela tylko wykorzystuję. Gdyby chodziło o jakiegokolwiek innego chłopaka, to byś się tym aż tak nie przejęła, ale nie chciałaś, żebym zraniła kogoś, na kim ci zależy, dlatego wolałaś mnie unikać?
- Gdybym miała pewność, że naprawdę podoba ci się Michael, byłoby inaczej... - wydukała Courtney - Wtedy bym to zaakceptowała. A tak, jednocześnie mieszałaś zarówno w życiu mojego najlepszego przyjaciela, jak i chłopaka, którego od dawna lubię.
- Powiedziałaś mu o tym kiedyś? - zapytałam, a Courtney pokręciła przecząco głową - Wiesz, co ci powiem? Myślę, że masz u Michaela duże szanse. Nie sprawiał wrażenia jakoś bardzo przejętego naszym zerwaniem, więc może i mu się podobam, ale na pewno nie jest we mnie zakochany - stwierdziłam.
Na twarzy Courtney zakwitł delikatny uśmiech, którego tak bardzo mi brakowało.
- To jak, zgoda? - zapytałam, wyciągając rękę w kierunku przyjaciółki. Gdy uścisnęła moją dłoń, poczułam, jak z serca spada mi wielki ciężar.

*

- Słyszałam, że poznałaś już Juliet? - zagadała mnie Emily, gdy weszłam do dormitorium.
- Juliet?
- Tak się nazywa nowa dziewczyna Pottera - wyjaśniła mi przyjaciółka, po czym zaczęła naśladować jej piskliwy głos. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Candace już mu się znudziła? - zapytałam mimochodem, przykrywając się kołdrą.
- Miał dość tego, że bez przerwy potrafi gadać tylko o kosmetykach. Tak w każdym razie powiedział mi Syriusz.
- Syriusz? - zapytałam, podrywając się z łóżka.
Emily lekko się zarumieniła i odparła z uśmiechem:
- Pogodziliśmy się... No, trochę to trwało i w międzyczasie miał ze trzy inne dziewczyny, ale powinnam cieszyć się tym, że do mnie wrócił, prawda? To pozwala mi mieć nadzieję, że kiedyś może naprawdę się we mnie zakocha.
Uśmiechnęłam się szeroko, zadowolona z faktu, że moja przyjaciółka znów jest szczęśliwa. Pogodziłam się z Courtney, a Emily znowu jest z Blackiem. Tak, wszystko zdecydowanie wraca do normy.

*

Choć dość długo wierciłam się w łóżku, nie byłam w stanie zmrużyć oka. Przez całe to zamieszanie z Michaelem, Jamesem i Juliet, nie zjadłam nawet kolacji i teraz mój żołądek dawał mi jasno do zrozumienia, że powinnam czymś go zapełnić. Pomyślałam o świetnie zaopatrzonej kuchni i miłych skrzatach domowych, które gotowe były spełnić każdą moją prośbę, więc wyplątałam się z pościeli, narzuciłam na ramiona szlafrok i cichutko wysunęłam się z dormitorium.
- No wiesz, nie sądzę... - usłyszałam pełen zwątpienia głos Syriusza Blacka, gdy tylko otworzyłam drzwi. Zatrzymałam się wpół ruchu i już miałam zamiar wycofać się z powrotem do sypialni, gdy usłyszałam głos Pottera, który sprawił, że leciutko wychyliłam się do przodu, by lepiej go słyszeć.
- Daj spokój, Łapo! - odparł James wesoło - Ten Danniels powiedział mi wtedy na ucho: "jesteś wielkim szczęściarzem, Potter". Chyba rozumiesz, co to oznacza? Jednak Evans na mnie zależy i nawet on musiał to zauważyć.
Serce zaczęło mi szybciej bić, kiedy okazało się, że rozmawiali o mnie.
- No tak, ale chodzisz teraz z Juliet, pamiętasz?  Takie piskliwe stworzonko z lokami, kojarzysz? - zapytał Syriusz z wyczuwalną ironią w głosie.
- Właśnie o to chodzi! Żebyś ty widział minę Evans, jak Juliet nam przeszkodziła, stary! Zobaczysz, nie miną dwa tygodnie, a Evans zacznie mnie błagać o chodzenie! - mówiąc to, zaśmiał się triumfalnie.
Nie chciałam już słuchać dalszej części ich rozmowy. Cichutko z powrotem weszłam do dormitorium, zapominając nawet o tym, że nadal byłam głodna.
Więc Michael myśli, że podkochuję się w Potterze? W tym płytkim imbecylu, który wykorzystuje inne dziewczyny i chce, żebym BŁAGAŁA go o randkę? To śmieszne... Jak ja w ogóle mogłam się nad tym zastanawiać?
Jamesie Potterze, jeszcze nie znasz Lily Evans! Niedoczekanie twoje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz