Plamki?
Podwinęłam
rękawy bluzki i spojrzałam na swoje ręce, potem na brzuch.
- Och,
nie... - jęknęłam - Tylko nie to...
A jednak
było to właśnie TO. Zaraziłam się ospą wietrzną. Nigdy nie zapomnę miny
Petunii, gdy zobaczyła mnie kilka minut później. Najwidoczniej uznała, że to
kara za wpuszczenie do domu jej chłopaka, bo sprawiała wrażenie bardzo
zadowolonej z faktu, że i ja będę musiała trochę sobie pocierpieć.
Mugolski
lekarz, którego wezwał tata, przepisał mi biały specyfik na wysypkę i zakazał
wychodzenia z domu w najbliższym czasie. Spędzałam więc całe dnie w swoim
pokoju, walcząc z gorączką i sennością oraz marudząc, że nie jestem jeszcze
pełnoletnią czarownicą. Gdyby tak było, w mig pozbyłabym się ospy, a tak –
musiałam po prostu swoje wycierpieć.
Tata i
Tunia powoli zaczęli wracać do zdrowia, ich krosty bladły i mogli już wychodzić
z domu. Większość czasu spędzałam więc samotnie, przeglądając swoje podręczniki
lub oglądając mugolskie programy w telewizji.
-
Wychodzę. Nie będzie mnie do trzeciej, a jakby tata pytał, to jestem u Willow –
oznajmiła Tunia którejś soboty.
- A gdzie
będziesz? - zapytałam bez zainteresowania, choć kątem oka zauważyłam, że ubrała
swoją najlepszą sukienkę. Podejrzewałam więc, że wybiera się na randkę. Czyżby
ten cały Jefrey zdążył już zapomnieć o jej piżamie w kaczki i plamach na
twarzy?
- Nie twój
interes – odparła siostra, zatrzaskując za sobą drzwi. Od czasu incydentu z
wizytą chłopaka, traktowała mnie jeszcze oschlej niż zazwyczaj.
Kiedy
Tunia wyszła i skończył się program, który oglądałam, zaczęłam bardzo się
nudzić. Pomyślałam sobie, że zajrzę do pokoju siostry. Może ma jakąś ciekawą
książkę, którą mogłabym sobie poczytać, dopóki nie wróci?
Sypialnia
Petunii oklejona była lawendową tapetą, w oknie powiewały różowe firanki, a
łóżko przykryte było koronkową narzutą. Podeszłam do półki z książkami, ale
bardzo się zawiodłam, gdy zobaczyłam, że mieszczą się na niej same podręczniki
i czasopisma. Gdy już miałam zamiar zrezygnować z dalszych poszukiwań i opuścić
pokój siostry, mój wzrok padł na różowy notesik leżący na biurku.
PETUNIA EVANS - MOJE BURZLIWE ŻYCIE - głosił napis na okładce.
Uśmiechnęłam
się pod nosem. Więc i Tunia prowadziła pamiętnik? Na samą myśl o tym, że pewne
rzeczy wciąż nas ze sobą łączą, poczułam, jak w sercu rozchodzi mi się miłe
ciepło. Jednocześnie ogarnęła mnie silna potrzeba, by dowiedzieć się czegoś
więcej o życiu mojej siostry. Już miałam zamiar otworzyć pamiętnik na pierwszym
lepszym wpisie, gdy zauważyłam, że jest zabezpieczony kłódką.
- Ciekawe,
gdzie trzyma kluczyk? – zastanowiłam się na głos. Mój wzrok padł na stojącą na parapecie
pelargonię, będącą największą dumą Petunii. Instynktownie zajrzałam pod
doniczkę i znalazłam pod nią dokładnie to, czego szukałam.
Zawahałam
się na moment. Dobrze wiedziałam, że nie byłabym zadowolona, gdyby Tunia
przeglądała sobie moje prywatne zapiski. Z drugiej jednak strony, był to jedyny
sposób na to, by dowiedzieć się o siostrze czegoś więcej i, być może, mieć
szansę na to, by na nowo się do niej zbliżyć. Niepewnie sięgnęłam po pamiętnik,
otworzyłam go znalezionym pod doniczką kluczykiem i przeczytałam pierwszy z
brzegu wpis:
Drogi pamiętniczku…
Dzisiaj w szkole miałam tylko trzy
lekcje, bo pani Clayton się rozchorowała. Po zajęciach podszedł do mnie Jefrey.
Jest najprzystojniejszym chłopakiem, jaki istnieje na calutkiej kuli ziemskiej.
Kiedy go zobaczyłam, wstrzymałam z wrażenia oddech. Miałam wielką nadzieję, że
zaprosi mnie na dyskotekę. Wyobrażałam sobie minę Willow, gdybym jej
powiedziała:
- Słuchaj, kochana, umówiłam się z
Jefreyem Paderssenem. Co ty na to?
Ale Jefrey mnie nie zaprosił. Powiedział,
żebym nie brała sobie na poważnie tego, że się całowaliśmy. Dodał, że spotyka
się z Nicole Vallence i lepiej by było, gdybyśmy zostali przyjaciółmi.
Myślałam, że mi serce pęknie, kiedy to usłyszałam. Tak bardzo go kocham, a on?
Zranił mnie. Kolejna porażka…To chyba jakieś fatum Evansów. Rodzice byli
szczęśliwi, ale mama zmarła i tata teraz bardzo cierpi. Jefrey w ogóle nic do
mnie nie czuje, więc ja też cierpię. Co się zaś tyczy Lilianne - to nie wiem,
czy ma tam, w tej swojej szkole dla dziwaków jakiegoś adoratora, czy nie.
Wspominała mi kiedyś o jakimś Potterze. Założę się, że jest strasznym brzydalem
i łazi za Lily, bo inna go nie chce. Kto przy zdrowych zmysłach zakochałby się
w tym irytującym, małym rudzielcu?
Ale, wracając do tematu, Jefrey
powiedział mi to, co miał do powiedzenia i odszedł. Z pękniętym sercem usiadłam
na ławce i zaczęłam płakać. Wtedy właśnie zjawił się Vernon, Vernon Dursley.
Nie był specjalnie przystojny, ale zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Był moim
przyjacielem, chociaż wiedziałam, że on czuje do mnie coś więcej. Jak jednak
mogłabym pokochać kogoś tak nieciekawego jak on? Żeby chociaż był szczupły...
No więc podszedł do mnie i zapytał:
- Co się stało, Petunio?
- Nic - odparłam, ocierając oczy
wierzchem ręki.
- Wiesz... W sobotę jest dyskoteka…
Chciałabyś może... ze mną pójść? - zapytał.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie był to wprawdzie Jefrey Paderssen, ale nie mogłam przecież pójść sama.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie był to wprawdzie Jefrey Paderssen, ale nie mogłam przecież pójść sama.
- W porządku – zgodziłam się niechętnie -
Ale jako PRZYJACIÓŁKA - dodałam szybko, widząc minę Vernona. Cóż...
Ostatecznie, może Jefrey poczuje ukłucie zazdrości, gdy zobaczy mnie z innym i
rzuci tę swoją Nicole.
- No, no... - mruknęłam, wertując kartki w poszukiwaniu dnia, w którym moja siostra opisywała dyskotekę.
- No, no... - mruknęłam, wertując kartki w poszukiwaniu dnia, w którym moja siostra opisywała dyskotekę.
Zrobiło mi
się przykro, kiedy przeczytałam, co sądzi na mój temat, chociaż zdawałam sobie
sprawę, że nie jest do mnie nastawiona zbyt życzliwie. Z jej opowieści
wynikało, że Jefrey wcale nie był z nią związany. Raczej bawił się jej
uczuciami, wykorzystując fakt, że świata poza nim nie widziała. Przygryzłam
nerwowo wargę. Może to i lepiej, że zobaczył Petunię w piżamie w kaczki i z
krostami na twarzy? Może dzięki temu da jej spokój i nigdy więcej nie będzie
miał okazji, by ją skrzywdzić?
Zaczęłam
czytać dalej.
Drogi pamiętniczku…
Dzisiejszy dzień był najgorszym w całym
moim życiu. Nie dość, że Vernon przyszedł po mnie w garniturze (jak można tak
się ubrać na dyskotekę?), to jeszcze ta Nicole Vallence miała na sobie
sukienkę, którą bardzo chciałam mieć. Przez dwa tygodnie suszyłam ojcu głowę,
by mi ją kupił, ale na próżno. Jefrey jak zwykle prezentował się zjawiskowo…
- Jak się bawisz? – zapytał, podchodząc
do mnie i Vernona.
- Wspaniale - odpowiedziałam dumnie.
Jefrey zmierzył mojego partnera chłodnym spojrzeniem i zadał kolejne pytanie,
tym razem o wiele ciszej:
- Nikt NORMALNY nie chciał cię zaprosić?
Normalny? Nie wiem, jak mógł użyć tego
słowa. Jedyną nienormalną osobą, jaką na moje nieszczęście przyszło mi poznać -
była Lily. Jak on może porównywać z nią Vernona?
- A co? Zazdrosny jesteś? - warknęłam,
patrząc spode łba na tę idiotkę Nicole, która właśnie do nas podeszła i objęła
Jefrey'a swoimi chudymi łapami.
- Zazdrosny? Niby o kogo? - zapytał
Jefrey z kpiną w głosie.
Byłam wściekła. Wykonałam jakiś
niekontrolowany ruch lewą ręką, w której ściskałam szklankę z koktajlem.
Na moje nieszczęście - płyn wylądował na cudownej sukience Nicole. Zapanowała
cisza przerywana tylko piskami mojej rywalki. Vernon - dżentelmen w każdym
calu, podał jej chusteczkę, którą zaczęła wycierać okropną plamę.
Myślałam, że spalę się ze wstydu.
- Odbiło ci, Evans? - warknął rozgniewany
Jefrey i odprowadził swoją dziewczynę w bardziej ustronne miejsce. Wieczór był
stracony. Poprosiłam Vernona, aby odprowadził mnie do domu. Chciał mnie nawet
pocałować, ale się nie zgodziłam. Jeszcze by nas ktoś zobaczył… Poza tym nie
chcę mu robić żadnych nadziei. Kocham tylko Jefrey'a.
Zrobiło mi
się bardzo żal Petunii. Mnie też zdarzały się przy Jamesie niezręczne sytuacje
i rozumiałam lepiej niż ktokolwiek, jak okropnie musiała się czuć. Ale skoro
Jefrey wtedy tak się na nią obraził, to dlaczego zjawił się dwa tygodnie temu w
naszym domu? Czyżby zdążyli się już wcześniej pogodzić?
Przekartkowałam
pamiętnik, chcąc znaleźć odpowiedź na swoje pytanie i, ku mojemu zaskoczeniu,
zobaczyłam, że całą jedną stronę pokrywają naszkicowane starannie inicjały:
P. E.
+
J. P.
Wiedziałam
dobrze, co oznaczają nakreślone literki. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy
odkryłam kolejne podobieństwo łączące mnie z Tunią. Mężczyźni, na których nam
zależało, mieli takie same inicjały.
J. P. –
Jefrey Paderssen
J. P. –
James Potter
Ciekawy
zbieg okoliczności…
Drogi pamiętniczku!
Dzisiaj stało się coś niezwykłego. Jefrey
zerwał z Nicole! Willow powiedziała mi, że podobno widział ją z innym
chłopakiem i to dlatego. Ja jednak wierzę, że uświadomił sobie, że kocha tylko
i wyłącznie mnie. W każdym razie znowu mnie odwiedza i rozmawia ze mną. Czuję
się cudownie...
Zdarzyło się jednak coś, co mnie bardzo
zdenerwowało. Chodzi o Vernona. Zaczął spotykać się z Lucy McGregor. Nie wiem
dlaczego, ale sprawiło mi to przykrość. Pewnie to przez to, że zawsze za mną
łaził, a teraz... teraz już nie. Nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Może
ja coś czuję do Vernona? Nie...To niemożliwe. Zawsze traktowałam go tylko jak
przyjaciela, chociaż ostatnio mój stosunek do niego się zmienił, i to bardzo.
Podczas biologii dwa razy na niego spojrzałam. Aż dwa razy! I wydał mi się
przystojny... Wiem, że to bardzo głupie, ale tak było. Mam za to okazję, by o
tym raz na zawsze zapomnieć. Jefrey znowu może być mój. Trzeba to tylko
odpowiednio rozegrać. A co do Dursley'a, to niech chodzi sobie z tą McGregor.
Jest strasznie brzydka. Najważniejsze jest to, że znowu mogę zdobyć serce
Jefrey'a!
Pamiętniczku!
Dzisiaj Jefrey zaprosił mnie do kina! Byłam bardzo szczęśliwa, gdy mi to zaproponował. Ubrałam swoją najlepszą sukienkę, żeby bardziej mu się podobać. Niestety, wybrał jakiś idiotyczny kryminał. Wolałabym oglądać romanse, ale cóż... Musiałam się nudzić przez dwie godziny. Kiedy wyszliśmy z kina, zaczął padać deszcz. Jefrey odprowadził mnie pod sam dom. Wyglądał tak niesamowicie, kiedy miał mokre włosy, a krople deszczu spływały po jego cudownej twarzy…Zaczęliśmy się całować. On robi to tak wspaniale, że czuję sensacje i w żołądku, i w myślach, i w sercu! Teraz jestem już całkowicie pewna, że Jefrey Paderssen jest we mnie zakochany!
Dzisiaj Jefrey zaprosił mnie do kina! Byłam bardzo szczęśliwa, gdy mi to zaproponował. Ubrałam swoją najlepszą sukienkę, żeby bardziej mu się podobać. Niestety, wybrał jakiś idiotyczny kryminał. Wolałabym oglądać romanse, ale cóż... Musiałam się nudzić przez dwie godziny. Kiedy wyszliśmy z kina, zaczął padać deszcz. Jefrey odprowadził mnie pod sam dom. Wyglądał tak niesamowicie, kiedy miał mokre włosy, a krople deszczu spływały po jego cudownej twarzy…Zaczęliśmy się całować. On robi to tak wspaniale, że czuję sensacje i w żołądku, i w myślach, i w sercu! Teraz jestem już całkowicie pewna, że Jefrey Paderssen jest we mnie zakochany!
Nie
chciałam czytać więcej. Odłożyłam na miejsce pamiętnik oraz kluczyk i wróciłam
do swojego pokoju.
- Kiedy
tak bardzo oddaliłyśmy się od siebie, że przestałyśmy się sobie zwierzać? –
pytałam samą siebie, czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. Było tyle rzeczy,
których nie wiedziałam o Petunii… Tyle rzeczy, których ona nie wiedziała o
mnie… Tyle rzeczy, które wciąż nas ze sobą łączyło…
Kiedyś
było inaczej. Kłóciłam się z Petunią, to prawda, ale niesnaski zdarzają się
przecież w każdej rodzinie. Jednak, odkąd dostałam list z Hogwartu, siostra
zaczęła odnosić się do mnie z dystansem i traktować jak jakieś dziwadło.
Chociaż próbowałam przekonać samą siebie, że jest inaczej, w głębi duszy
wiedziałam, że między nami już nigdy nie będzie przyjaźni. Są bariery, których
po prostu nie da się pokonać. Tak było w naszym przypadku. Jednak dzięki temu,
że przeczytałam fragmenty jej pamiętnika, lepiej poznałam jej życie.
Zdałam sobie też sprawę, że obojętnie, jaka by Petunia nie była, zawsze będę ją
kochać. To w końcu moja siostra, która także przeżywa swoje problemy. A kto,
jak kto, ale ja wiem na pewno, jakie życie potrafi być burzliwe…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz