czwartek, 9 sierpnia 2012

Utrata przyjaciółki


Po spotkaniu z Jamesem starałam się za wszelką cenę go unikać, nie chcąc dopuścić do sytuacji, w której będzie chciał poruszyć temat naszego pocałunku. Źle zrobiłam, godząc się w ogóle na to wszystko... Nie chciałam, by myślał, że czuję do niego coś więcej. Co prawda, ostatnimi wydarzeniami trochę u mnie zapunktował, ale wciąż był tym samym Jamesem Potterem, który znęca się nad słabszymi i uważa się na boga Hogwartu. Wiem, że takiego Jamesa nigdy nie będę w stanie polubić. Wiem jednak również, że Potter nigdy nie rezygnuje. Nie umiałam pojąć, dlaczego od tylu lat ciągle okazuje mi zainteresowanie, skoro zawsze starałam się go unikać. Co on chce osiągnąć, zachowując się w taki sposób?
Emily radziła mi z nim szczerze porozmawiać.
- Zrozum, Lily. Unikanie go nic nie da. A tak, przynajmniej będzie wiedział, na czym stoi.
Emily, chociaż naukę olewała od zawsze, całkiem dobrze rozumiała uczucia innych osób i doszłam do wniosku, że w jej słowach może być nieco racji. Postanowiłam więc, że pogadam z Jamesem.
Gdy zobaczyłam go w pokoju wspólnym (jak zwykle w towarzystwie Huncwotów), zebrałam w sobie całą odwagę, po czym podeszłam do niego i wypaliłam:
- James, możemy pogadać?
Spojrzał na mnie z radością i nadzieją. Widocznie spodziewał się z mojej strony jakichś miłosnych deklaracji, więc zrobiło mi się przykro i głupio, że będę musiała go rozczarować. Taaak, po raz pierwszy w życiu - naprawdę liczyłam się z uczuciami Jamesa Pottera.
- O co chodzi, skarbie? - zapytał. Było dokładnie tak, jak przewidywałam. Już z góry założył, że udało mu się mnie zdobyć. Zdenerwowała mnie jego pewność siebie, ale postanowiłam wytłumaczyć mu wszystko spokojnie.
- Posłuchaj, James. To, co stało się na naszym... spotkaniu, nic nie znaczy. Zaskoczyłeś mnie tym pocałunkiem, ale to nie zmienia faktu, że mnie nie interesujesz.
James przez chwilę patrzył na mnie z mieszaniną niedowierzania i złości na twarzy, a potem rzekł:
- Wiesz co, Evans? Nie lubię osób, które oszukują same siebie. Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, bo popełniłbym duży błąd.
Zaśmiał mi się w twarz i odszedł. Stanęłam jak wryta. Jego reakcja zupełnie wytrąciła mnie z równowagi. Widocznie rozczarowałam go bardziej, niż podejrzewałam. Zrobiło mi się bardzo smutno.
- Lily, co się stało? - zapytała Emily z troską i współczuciem, kiedy weszła do dormitorium i zobaczyła moją przygnębioną minę.
Opowiedziałam jej całą historię. Liczyłam na to, że nazwie Jamesa idiotą i powie mi, żebym się nim nie przejmowała. Ona jednak przybrała srogi wyraz twarzy i oznajmiła:
- Wiesz, Lily... Mogę zrozumieć uczucia Jamesa. Poczuł, że sobie z niego zadrwiłaś i to teraz, kiedy dałaś mu nadzieję na coś więcej...
Spojrzałam na Emily. Zazwyczaj trzymała moją stronę, ale teraz to się zmieniło.
- Bronisz go? - zapytałam z wyrzutem. - Powinnaś być po mojej stronie!
- Och, Lily. Zawsze jestem po twojej stronie. Tylko, że uważam, że tym razem to on miał rację i....
- NIE  POWINNAŚ TAK UWAŻAĆ! JA JESTEM TA NAJGORSZA, TAK? - wydarłam się. Przestałam zupełnie panować nad nerwami. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Może to świadomość, że zraniłam Jamesa tak na mnie działała? A może to fakt, że przyjaciółka, której tak ufałam, wolała bronić osoby, której nie lubiłam? Ale to przecież nie była moja wina. Nie ja kazałam mu się pocałować... Zabolało mnie też to, że moja przyjaciółka nie zamierzała mnie pocieszyć.
- Nie krzycz na mnie, Lily - powiedziała spokojnie Emily.
Ja jednak nie miałam zamiaru jej słuchać.
- Jak James jest taki wspaniały, a ja taka okropna, to czemu do niego nie pójdziesz, a do mnie przestaniesz się odzywać?
Puściły mi już wszystkie nerwy. Emily niestety też. Spojrzała na mnie z wyrzutem i rozczarowaniem, i krzyknęła:
- Będziesz żałować, że oszukujesz samą siebie!
I odeszła. Powiedziała to samo, co przedtem Potter. Byłam oszołomiona. Poczułam się nagle bardzo samotna i nieszczęśliwa. I straciłam przyjaciółkę... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz