Po spotkaniu z Jamesem starałam się za
wszelką cenę go unikać, nie chcąc dopuścić do sytuacji, w której będzie chciał
poruszyć temat naszego pocałunku. Źle zrobiłam, godząc się w ogóle na to
wszystko... Nie chciałam, by myślał, że czuję do niego coś więcej. Co prawda,
ostatnimi wydarzeniami trochę u mnie zapunktował, ale wciąż był tym samym
Jamesem Potterem, który znęca się nad słabszymi i uważa się na boga Hogwartu.
Wiem, że takiego Jamesa nigdy nie będę w stanie polubić. Wiem jednak również,
że Potter nigdy nie rezygnuje. Nie umiałam pojąć, dlaczego od tylu lat ciągle
okazuje mi zainteresowanie, skoro zawsze starałam się go unikać. Co on chce
osiągnąć, zachowując się w taki sposób?
Emily radziła mi z nim szczerze
porozmawiać.
- Zrozum, Lily. Unikanie go nic nie da. A
tak, przynajmniej będzie wiedział, na czym stoi.
Emily, chociaż naukę olewała od zawsze,
całkiem dobrze rozumiała uczucia innych osób i doszłam do wniosku, że w jej
słowach może być nieco racji. Postanowiłam więc, że pogadam z Jamesem.
Gdy zobaczyłam go w pokoju wspólnym (jak
zwykle w towarzystwie Huncwotów), zebrałam w sobie całą odwagę, po czym
podeszłam do niego i wypaliłam:
- James, możemy pogadać?
Spojrzał na mnie z radością i nadzieją.
Widocznie spodziewał się z mojej strony jakichś miłosnych deklaracji, więc
zrobiło mi się przykro i głupio, że będę musiała go rozczarować. Taaak, po raz
pierwszy w życiu - naprawdę liczyłam się z uczuciami Jamesa Pottera.
- O co chodzi, skarbie? - zapytał. Było
dokładnie tak, jak przewidywałam. Już z góry założył, że udało mu się mnie
zdobyć. Zdenerwowała mnie jego pewność siebie, ale postanowiłam wytłumaczyć mu
wszystko spokojnie.
- Posłuchaj, James. To, co stało się na
naszym... spotkaniu, nic nie znaczy. Zaskoczyłeś mnie tym pocałunkiem, ale to
nie zmienia faktu, że mnie nie interesujesz.
James przez chwilę patrzył na mnie z
mieszaniną niedowierzania i złości na twarzy, a potem rzekł:
- Wiesz co, Evans? Nie lubię osób, które
oszukują same siebie. Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, bo popełniłbym duży
błąd.
Zaśmiał mi się w twarz i odszedł.
Stanęłam jak wryta. Jego reakcja zupełnie wytrąciła mnie z równowagi. Widocznie
rozczarowałam go bardziej, niż podejrzewałam. Zrobiło mi się bardzo smutno.
- Lily, co się stało? - zapytała Emily z
troską i współczuciem, kiedy weszła do dormitorium i zobaczyła moją
przygnębioną minę.
Opowiedziałam jej całą historię. Liczyłam
na to, że nazwie Jamesa idiotą i powie mi, żebym się nim nie przejmowała. Ona
jednak przybrała srogi wyraz twarzy i oznajmiła:
- Wiesz, Lily... Mogę zrozumieć uczucia
Jamesa. Poczuł, że sobie z niego zadrwiłaś i to teraz, kiedy dałaś mu nadzieję
na coś więcej...
Spojrzałam na Emily. Zazwyczaj trzymała
moją stronę, ale teraz to się zmieniło.
- Bronisz go? - zapytałam z wyrzutem. -
Powinnaś być po mojej stronie!
- Och, Lily. Zawsze jestem po twojej
stronie. Tylko, że uważam, że tym razem to on miał rację i....
- NIE POWINNAŚ TAK UWAŻAĆ! JA
JESTEM TA NAJGORSZA, TAK? - wydarłam się. Przestałam zupełnie panować nad
nerwami. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Może to świadomość, że zraniłam
Jamesa tak na mnie działała? A może to fakt, że przyjaciółka, której tak
ufałam, wolała bronić osoby, której nie lubiłam? Ale to przecież nie była moja
wina. Nie ja kazałam mu się pocałować... Zabolało mnie też to, że moja
przyjaciółka nie zamierzała mnie pocieszyć.
- Nie krzycz na mnie, Lily - powiedziała
spokojnie Emily.
Ja jednak nie miałam zamiaru jej słuchać.
- Jak James jest taki wspaniały, a ja
taka okropna, to czemu do niego nie pójdziesz, a do mnie przestaniesz się
odzywać?
Puściły mi już wszystkie nerwy. Emily
niestety też. Spojrzała na mnie z wyrzutem i rozczarowaniem, i krzyknęła:
- Będziesz żałować, że oszukujesz samą
siebie!
I odeszła. Powiedziała to samo, co
przedtem Potter. Byłam oszołomiona. Poczułam się nagle bardzo samotna i
nieszczęśliwa. I straciłam przyjaciółkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz