czwartek, 9 sierpnia 2012

Za naszą niespełnioną miłość...


Notkę dedykuję moim znajomym z chatu a w szczególności Kasi (Otori).
***
Ostatnimi czasy spałam coraz krócej. Gdy któregoś wieczoru postawiłam ostatnią kropkę w wypracowaniu na transmutację, z prawdziwą ulgą położyłam się do łóżka, nie jedząc wcześniej nawet kolacji.
Wrzaski, dochodzące z pokoju wspólnego, nie pozwoliły mi jednak długo pospać. Do dormitorium wbiegła Emily, demonstracyjnie trzaskając drzwiami. Zerwałam się na równe nogi i zapytałam zaspanym głosem:
- Co się dzieeeje?
Odpowiedział mi donośny płacz przyjaciółki. Po omacku odnalazłam drogę do łóżka Emily, usiadłam koło niej i powtórzyłam swoje pytanie. Odpowiedziała mi przerywanym głosem:
- Z- Zerwaliśmy z Syriuszem! – łkała. - Bo Craig Anders rozmawiał ze mną w bibliotece! To niesprawiedliwe! Syriusz urządził mi okropną scenę... Ja nic mu nie mówię, gdy uśmiecha się do tych wszystkich panienek, które sikają z wrażenia na jego widok, a on zachowuje się jak ostatni palant...
- Wiesz, to, że jest zazdrosny, świadczy o tym, że mu na tobie zależy - usiłowałam ją pocieszyć, licząc na to, że Emily szybko się uspokoi, a ja będę mogła wrócić do łóżka.
- Ale, Lily... Ty nic nie rozumiesz. On od dawna szukał pretekstu, żeby ze mną zerwać... - mruknęła - To w końcu Syriusz Black, największy Casanova Hogwartu. To byłoby wręcz dziwne, jakby miał być wierny jednej dziewczynie, skoro może mieć każdą inną. Teraz pewnie zacznie chodzić z tą Ellen z szóstego roku... Wiedziałam, że lubi starsze od siebie! - to powiedziawszy, rozbeczała się na dobre.
Kiedy bezskutecznie usiłowałam ją pocieszyć, tracąc wreszcie nadzieję, że uda mi się wyspać, do dormitorium weszła Alice, która również wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Co się dzieje? - zapytałam, patrząc na nią z uwagą. Doszłam do wniosku, że jeśli mam być już pocieszycielką, najlepiej będzie zająć się jednego dnia obydwoma przyjaciółkami.
Alice spojrzała na mnie ostrożnie, jakby zastanawiała się, czy może mi zaufać, po czym wydukała:
- Chyba zakochałam się w Remusie... Ale bez wzajemności. On cały czas mnie unika.
To jakiś obłęd... Żadnej z nas nie układa się w miłości. Skoro jednak nadeszła pora zwierzeń, wspomniałam, niby mimochodem, o swojej ostatniej rozmowie z Jamesem. I chociaż powtarzałam raz za razem, że nic mnie nie obchodzi fakt, że Potter ma dziewczynę i, że bardzo ulżyło mi z tego powodu, Emily i Alice poczuły się w obowiązku do dodania mi otuchy, co (wbrew pozorom) faktycznie jakoś mi pomogło.
Na rozmowach o Huncwotach zeszło nam pół nocy. Jakimś niewytłumaczalnym sposobem zupełnie minęła mi senność. W pewnej chwili Emily zaproponowała:
- Wiecie co? Chodźmy do kuchni po piwo kremowe. Nie ma lepszego lekarstwa na smutek.
- Ono nawet nie jest mocne. - skwitowała pomysł Alice - Ale faktycznie... Trochę rozrywki nam nie zaszkodzi... - dodała po chwili zastanowienia.
Spojrzałyśmy na nią zdziwione. Alice zawsze odznaczała się rozsądkiem. Musiała być bardzo przybita, skoro przystała na ten pomysł.
Ubrałyśmy szlafroki i opuściłyśmy dormitorium. W pokoju wspólnym nie było nikogo. Musiałyśmy jednak bardzo uważać, aby nie nadziać się przypadkiem na Filcha, albo któregoś z nauczycieli. Wreszcie znalazłyśmy się przed wejściem do kuchni. Znajdował się tam obraz, przedstawiający owoce. Wystarczyło tylko połaskotać gruszkę i mogłyśmy wejść do kuchni.
Zobaczyłyśmy ze sto skrzatów domowych, uwijających się przy najróżniejszych pracach. Niektóre zmywały naczynia, inne szorowały podłogę, a jeszcze inne przygotowywały jedzenie, które zapewne miało być naszym jutrzejszym śniadaniem. 
Gdy tylko nas zobaczyły, zaczęły się kłaniać i pytać, czego sobie życzymy.
- Poprosimy o sześć kufli piwa kremowego. - odważyła się powiedzieć Emily.
Skrzaty posłusznie przyniosły to, o co prosiłyśmy. Były bardzo uprzejme.
- Czy panienki życzą sobie czegoś jeszcze? - zapytał jeden z nich.
- Może herbaty lub ciasteczek? - zaproponował drugi.
- A może kanapek?
Poczułam burczenie w brzuchu. W końcu nie jadłam nawet kolacji. Zabrałyśmy piwo i kanapki, i wróciłyśmy do dormitorium. Miałyśmy dużo szczęścia, że nie nadziałyśmy się na żadnego z profesorów ani na wścibską kotkę woźnego.
Usiadłyśmy na łóżku Emily i wzniosłyśmy toast kremowym piwem:
- Za naszą niespełnioną miłość... - zawołały chórem moje przyjaciółki. Sama nie byłam w nikim zakochana, ale posłusznie uniosłam kufel z piwem w górę.
Nasze współlokatorki groźnie mruknęły ze swoich łóżek, żebyśmy wreszcie były cicho, ale wkrótce naszych uszu dobiegły ich pochrapywania, więc nie musiałyśmy się już nimi przejmować.
Wypiłyśmy kremowe piwa i zjadłyśmy kanapki. Naprawdę dobrze się bawiłam i oderwałam się od ponurych myśli, które męczyły mnie od jakiegoś czasu. W pewnej chwili przyszedł mi jednak do głowy pewien pomysł.
- Dziewczyny, a może by tak spłatać Huncwotom figla? - zaproponowałam.
- Świetny pomysł! - ucieszyła się Alice. - Jestem za.
Widocznie piwo kremowe naprawdę uderzyło jej do głowy... Musi mieć naprawdę słabą głowę. W każdym razie - mój pomysł został zaakceptowany.
Alice, jako ekspert od podręczników na kolejne lata naszej edukacji, znalazła zaklęcie zmieniające kolor włosów, które bardzo się nam spodobało. Zakradłyśmy się cichcem do męskiego dormitorium i niemal natychmiast usłyszałyśmy głos Petera Pettigrew:
- Mamusiu... zgubiłem misiaczka... - mruczał przez sen.
Z trudem powstrzymałyśmy śmiech. Ten Peter naprawdę jest strasznie dziecinny... W międzyczasie udało mi się znaleźć łóżko Jamesa. Potter spał spokojnie, leżąc na wznak. Pochyliłam się nad nim i wyszeptałam zaklęcie. Emily i Alice zrobiły to samo z Blackiem i Lupinem. Na wszelki wypadek zaczarowałyśmy także włosy Petera i Sama, który zajmował z Huncwotami dormitorium. Nie chciałyśmy wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. 
Gdy wróciłam już do swojego dormitorium i położyłam się do łóżka, ponownie poczułam, jak ogarnia mnie senność. W ostatnim czasie wydarzyło się zdecydowanie zbyt wiele. Byłam bardzo ciekawa, jak Huncwoci będą prezentować się z nowymi fryzurami, ale tego miałam się dowiedzieć dopiero nazajutrz. Póki co, zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz